- „Jadę w maju do Albanii.
- Gdzie?! Co?! Ale jak do Albanii?! Z kim? Dziecko chyba chciałaś powiedzieć do Adrychowa, pomyliłaś kraj z miejscowością.
- Nie, jadę do Albanii na majówkę, nad Morze Jońskie i już….”
Tak mniej więcej brzmiała moja rozmowa z rodzicielką około tygodnia przed moim wyjazdem (z całym szacunkiem dla mieszkańców Andrychowa, gdziekolwiek jest ta miejscowość). Wyjazd do Albanii „siedział” mi w głowie już od dłuższego czasu. Aczkolwiek jestem odpowiedzialną studentką i córką (nie zawsze), więc stwierdziłam, że muszę to pogodzić ze studiami.
Wycieczkę kupiłam momentalnie (zajęło mi to max. 5 minut), gdy tylko dowiedziałam się, że będę miała kilka dni wolnych na uczelni jeszcze przed weekendem majowy. Generalnie oprócz miliona pytań, pojawiły się jeszcze zdanie twierdzące, jakże zabawne dla mnie. Przyszykujcie się na niezłą dawkę śmiechu. Nie jedź sama, bo:
- zgubisz się (w lesie, na plaży, w supermarkecie i wiele innych komicznych miejsc zostało tutaj podanych),
- porwą cię tubylcy, zabiją i zakopią, nikt Cię już nie znajdzie,
- bo to inna kultura i nie wiadomo co im w głowach siedzi/zgwałcą Cię jak tą Polkę w Rimini….
Nie ruszyła mnie żadna z tych wypowiedzi, na wyjazd pojechałam, pojechałam sama i bawiłam się świetnie! Poznałam same zakręcone osoby, z pasjami podobnymi do moich (podróżniczymi). Jeśli chodzi bezpieczne i niebezpieczne sytuacje życiowe. Uważam, że równie niebezpieczna jest nocna jazda autobusem w Poznaniu. Jadąc sama na wakacje nie „szlajam” się w nocy po nieoświetlonych uliczkach, nie wychodzę też sama na miasto o północy, jak i staram się nie wracać w środku nocy do hotelu. Ludzie podróżują dużo więcej i dużo dalej niż ja. Robią to sami. Generalnie, gdybym miała robić tylko bezpieczne rzeczy, to nie powinnam wychodzić z domu.Jedno jest pewne, będąc w domu nie zobaczyłabym NIC… chyba, że oglądając TV.
- Nie jesteś od nikogo uzależniona/y. Sam decydujesz o tym co zobaczyć, gdzie i kiedy się zatrzymać, co zjeść na obiad i gdzie go zjeść. Nie musisz czekać na całą wycieczkę i „sikać na zawołanie”, bo akurat jest postój i wszyscy sikają, bo oczywiście nie wiesz kiedy będzie kolejny.
- Nie masz problemu ze skompletowaniem ekipy. Nie mogę jechać, bo: nie dostałem wolnego w pracy, mam męża pod opieką (bo sam się sobą nie zaopiekuje ), mam dziecko pod opieką, mama mi nie pozwoli, bo umyłam/nie umyłam włosów , mam psa, kota chomika, szynszyla czy rybki, których nie mogę zostawić…. Myślę, że większość z nas zna to z autopsji. Uwielbiam jeździć w dobrym towarzystwie, ale nie zamierzam rezygnować z wyjazdu, jak tego towarzystwa nie ma. NIE to nie, każdy jest kowalem własnego losu.
- Uczysz się żyć sam/a ze sobą, kształtujesz w sobie nowe, porządne cechy. Wiesz, że możesz liczyć tylko na siebie, jesteś bardziej spostrzegawczy, zaradny, ćwiczysz pamięć. Podróżowanie w pojedynkę to świetna szkoła zaradności.
- Nie kłócisz się z nikim/nie opiekujesz się. Nie ma szans na konflikt interesów uczestników wyjazdu.
- Sam podejmujesz decyzje. Nie musisz się liczyć ze zdaniem innych osób. Podjęcie decyzji zajmuje zazwyczaj kilka sekund, a co za tym idzie: zmiany trasy wyjazdu nie trzeba uzgadniać, ucierać w bojach i dyskutować.
- Poznajesz nowe osoby! Ja jadąc sama na wycieczkę nie znałam nikogo. Dogadałam się tylko z „dziewczynami z internetów”, że będziemy miały razem pokój, bo jest to korzystniejsze. Swoją drogą pozdrawiam Was laseczki. W autokarze jechało dużo par, oj bardzo dużo (pary koleżanek, kolegów i również związki), jechało też kilka grup liczących po ok. 5/6 osób + ja sama i kilka innych osób. Już w trzecim dniu pobytu w Albanii mieliśmy zgraną paczkę. Fajne było to, że trzymaliśmy się razem, ale jak ktoś chciał porobić coś innego to nie był „związany”. Jadąc z ekipą znajomych często możemy się tak czuć. Moja nowa, podróżnicza ekipa składała się z 4 dziewczyn i 2 chłopaków…. Zobaczcie zdjęcia z mojego wyjazdu do Sarandy.
Byliście kiedyś na samotnym wyjeździe?!
Pozdrawiam, Malwa
Przepiękne zdjęcia i bardzo, bardzo inspirujący wpis. Często brakuje nam odwagi do podjęcia decyzji – tego ostatniego kroku, po którym po prostu ruszamy w podróż samemu. Warto jednak go postawić, by zobaczyć kolejne miejsca, poznać innych ludzi i jeszcze lepiej poznać siebie, a czasami po prostu odpocząć. 🙂
Witam. Samotna podróż to przede wszystkim podróż w głąb siebie… I to jest punkt 7. 🙂 pozdrawiam i dobrej zabawy
Też lubię podróżować sama 🙂 i pamiętam, że moja pierwsza rozmowa z mamą wyglądała podobnie do Twojej haha 😀 największym minusem samotnego podróżowania (bo skoro Ty piszesz o plusach, to wrzucę coś odwrotnego), są ceny noclegów. Jeśli nie wybiera się pokoju wieloosobowego, to niestety za 1osobowy pokój trzeba więcej zapłacić niż jadąc we 2 :/
Ależ oczywiście, że byłam 😀 Byłam sama we Włoszech i w Chorwacji 😉 Zgadzam się- szczególnie punkt numer 2 . Poza tym jako kuglarz jestem przyzwyczajona do samotnych wyjazdów i poznawania nowych ludzi 😉 Pozdrawiam
Nie miałam okazji być samej na takim wyjeździe, aczkolwiek wszystko przede mną! Przepiękne zdjęcia <3
Pozdrawiam ❃
Aleksandra