7 moich pierwszych prac | pracowałam za 6 zł/h, a Ty? #MyFirst7Jobs

7 moich pierwszych prac – swoje „dorosłe życie” zaczęłam już po maturze, a tak właściwie to jeszcze 2/3 miesiące przed egzaminem dojrzałości! Dorosłe, bo tak mi się wówczas wydawało, ba byłam przekonana, że to już dorosłość. Jednak życie zweryfikowało tą moją pewność. W dorosłość to ja dopiero wkraczałam. Szłam powoli, tip topkami!

Number one is: Kelnerka/Barmanka w Meta-Bar Polski Ludowej.

Doskonale pamiętam dzień, w którym zachciało mi się iść pierwszy raz do pracy. Miałam wówczas dużo mniej zajęć w liceum (klasa maturalna). Z racji tego, że nie miałam jeszcze żadnych umiejętności – postanowiłam zostać kelnerką. Stwierdziłam, że ta praca nie wymaga nie wiadomo jakich zdolności. Wygadana byłam zawsze, więc doszłam do wniosku, że się nadam!  No może z wyjątkiem szkoły podstawowej. Pracowałam o różnych porach, ale przeważnie były to popołudniowe zmiany bądź weekendy. Stałam zarówno za barem jak i donosiłam dania, a raczej alkohole do stolików. Był to bar tani, najtańszy w Lesznie, więc jak uzbierało mi się 5 zł z napiwków przez cały dzień to byłam mega szczęśliwa.  Moja stawka wynosiła wówczas 7 zł/h godzinę. Zatem jeśli pracowałabym 160 godzin w miesiącu (tyle ile ma etat) to zarobiłabym 1120 zł. Nie wiem co w dzisiejszych czasach bym zrobiła z tymi pieniędzmi. Starczyłoby mi ledwo na wynajęcie pokoju w Poznaniu. Aczkolwiek, wówczas mieszkałam z mamą, więc to ona mnie utrzymywała. Ja natomiast byłam prze-szczęśliwa, że zarabiam takie kokosy.  Pracowałam tam około dwóch miesięcy, gdy szef kazał mi zostać dłużej  w pracy niż miałam w grafiku, odeszłam. Wróciłam tylko po wypłatę.

Kelnerka/Barmanka w restauracji na lotnisku.

Nadal rok 2014r., ale wydarzenia dzieją się już po maturze. Zaczęłam rozwozić swoje CV do różnych restauracji. Stwierdziłam, że mogłabym dalej pracować jako kelnerka, skoro już mam jakąś wprawę. Złożyłam CV w restauracji znajdującej się na leszczyńskim lotnisku, po kilku dniach oddzwonili. Praca już za „aż” 8/9 zł/h (nie pamiętam dokładnie), więc byłam wniebowzięta!  Pracowałam dość długo. Miałam zmiany po 12 h, ale pomiędzy tymi zmianami miałam dzień wolny. 2 dni pracy/ 1 dzień wolny. Atutem tej pracy był fakt, że rano mogłam sobie coś w niej przekąsić. Szwedzki stół – zapraszał mnie do skosztowania pyszności. Miałam też większe napiwki. Myślę, że było to ok. 20/30 zł na dzień. Zresztą zależy od dnia. Podszkoliłam język angielski, gdyż w hotelu, który był połączony z restauracją przebywało dużo zagranicznych gości, pilotów itp. Wadą dla mnie było spędzanie 12 h w pracy, wychodziłam z domu o 9 rano, a wracałam przed 23. Nie podobał mi się też zapach hotelowy, wyobraźcie sobie stary dom pachnący wilgocią. To właśnie ten zapach! Wszystkie ubrania mi nim pachniały („śmierdziały”), ciężko było się go pozbyć. Na lotnisku pracowałam około miesiąca. Miałam wówczas zaplanowane wakacje, uzgodniłam z szefową, że po powrocie z nich wrócę do pracy… gdy wróciłam z wczasów okazało się, że już kogoś zatrudnili na moje miejsce. #theend

Animatorka, „babka od pizzy” – kucharz, dostawca pizzy, sprzątaczka, kasjerka, kelnerka czyli 6w1

Po zakończeniu „kariery” w restauracji „na lotnisku” stwierdziłam, że pójdę do pracy, do pizzeri! Pizzeria ta była połączona z salą zabaw dla dzieci. Umówiłam się na dzień próbny. Wszystko pięknie szło do momentu, gdy nie dowiedziałam się o dodatkowych atutach związanych z tą pracą…. Szłam tam z przekonaniem, że będę kelnerką, będę roznosić pizzę do stolików oraz ewentualnie obejmę funkcję stania za barem. Ta praca przeszła jednak moje najśmielsze oczekiwania. Już na samym początku dowiedziałam się, że nie będę tylko roznosić pizzy, ale będę ją też ROBIĆ! Dziewczyna, która tam pracowała przyuczyła mnie wszystkiego: jak robić ciasto, kiedy dodawać sos i inne składniki oraz jak nastawić piec. W między czasie musiałam/musiałyśmy ogarniać bar/sklepik. Różniej dowiedziałam się, że ROZWOZIĆ pizzę też musimy umieć! A później to już było tylko gorzej. Oczywiście sala zabaw też wchodziła w zakres moich obowiązków. Miałam ją sprzątać pod koniec wiecznych zmian… wiecie wrzucać kolorowe kulki do boxów (ze zjeżdżalniami itp.). Oprócz tego miałam być animatorem na urodzinach, odkurzać całą salę odkurzaczem, sprzątać „kible” i być w tym wszystkim uprzejma dla gości…. Jakim cudem pytam się!? Tego wszystkiego dowiedziałam się w pierwszym dniu pracy. Pamiętam, że tego dnia było jakieś zamówienie na dowóz pizzy, wysłali mnie. Samochód ledwo jechał, nie mogłam przesunąć fotela, okna otwierały się do połowy, a ruszać musiałam z drugiego biegu. Byłam wkurwiona na maxa! Umówiłam się, że przyjdę do pracy na drugi dzień. Miała być jakaś imprezka – wówczas rola animatora „weszłaby” jak znalazł. Pojawiłam się 10/15 minut przed rozpoczęciem zmiany, powiedziałam że dziękuję za pracę 6w1 i wyszłam! Stawka: 6/7 zł na godzinę!

Kelnerka/Barmanka podejście 3 – Restauracja Motel Grant

Nie zraziłam się! Lubię poznawać nowe osoby, a w restauracji miałam taką możliwość. Znowu zaczęłam rozwozić CV. Była to końcówka lipca/początek sierpnia 2014 roku. Po dwóch bądź 3 dniach odebrałam telefon, umówiłam się na dzień próbny. To była dobra decyzja. Mimo, że pracowałam często do późna to nie miałam dodatkowych obowiązków. Byłam kelnerką/barmanką + wiadomo, że musiałam też ogarnąć toalety. Na początku pracowałam dorywczo, żeby wszystko ogarnąć (na stypach bądź uroczystościach rodzinnych), a później miałam już zmiany na cały dzień. Od 10 do 22. Wiadomo, że jeśli było wesele, 18-nastka to pracowałam dłużej. Zarabiałam 10zł/h + napiwki. Napiwki w tej pracy były całkiem dobre. Oczywiście, gdy nie było imprez, tylko dni, gdzie w restauracji zjawiały się rodziny czy klienci służbowi. Spodobała mi się ta praca, miałam fajny kontakt z personelem, szefostwem i klientami. Zostałam do końca wakacji – czyli do końca września. W październiku rozpoczęłam studia, więc musiałam zrezygnować z pracy. Natomiast wróciłam tam w wakacje 2015 – również na 2/3 miesiące i z tego co pamiętam to na miesiąc w 2016 roku! 

Ratownik Wodny – Basen odkryty w Lesznie.

Odkąd tylko pamiętam marzyłam, żeby zostać ratownikiem wodnym. Pod koniec pierwszego roku studiów zrobiłam kurs, zdałam i już w wakacje 2016 roku zaczęłam swoją pierwszą pracę na basenie. Byłam mega „podjarana”, cieszyłam się jak dziecko. Pracowałam codziennie od 10 do 19. Miałam umowę o pracę, przepracowałam w miesiącu 270 godzin! Ponieważ nie miałam wówczas dni wolnych, w kolejnym roku pracowałam już w systemie: 1 dzień wolny na 2 dni pracy. Pamiętam, że miałam stawkę ok. 14/15 zł na godzinę. Byłam zmęczona, ale zadowolona. Z racji tego, że był to basen miejski, bardzo tani o przychodziły tam często osoby z marginesu społecznego. Pamiętam, że raz mnie jakiś dzieciak (a raczej nastolatek) rzucił piaskiem, bo coś mu się nie spodobało. Nie zawsze też młodzież słuchała moich (naszych) ratowniczych poleceń. Pracowałam wówczas z 2 ratownikami. Zdarzyła się też sytuacja, że ktoś mnie wrzucił do wody, a przecież byłam pracownikiem państwowym na służbie! Nie powinno to mieć miejsca. Ta praca to była dla mnie lekka szkoła życia, ale zdałam test!  Miałam też dużo fajnych momentów, poznałam nowe osoby, często mnie odwiedzali znajomi, mogłam się opalić, więc plusy też były!

Ratownik Wodny – Termy Maltańskie w Poznaniu.

W 2016 roku tak się polubiłam z pracą ratownika, że złożyłam CV na Termach Maltańskich w Poznaniu. Pracowałam 2 dni w tygodniu. Zawsze środy i piątki od rana (9.00-16.00) – miałam środy i piątki wolne na uczelni! Czyli w tygodniu przepracowałam 16 godzin, a w miesiącu 64. Co do umowy to oczywiście zlecenie i za godzinę pracy miałam ok. 11/11,5 zł na rękę. Praca fajna, spokojna, ludzie też bardzo sympatyczni. Atutem były zmiany stanowisk ratowniczych co 30 minut, więc zapobiegało to znudzeniu i senności. Ciekawą sprawą była przerwa 30 minutowa podczas pracy. Idealna na zjedzenie obiadu bądź jak kto woli skorzystanie z atrakcji parku. Po godzinach pracy mogliśmy również przychodzić na basen popływać! Pracowałam tam ok. pół roku.

Kelnerka/Barmanka – Mamma Patata, włoski street food w Poznaniu

Gdzieś tam wewnętrznie potrzebowałam przerwy od wody, a że akurat cioci koleżanka szukała kelnerki do nowo-otwartej restauracji …. Pracę zaczęłam na początku marca. Co do restauracji to był to mały, włoski street food. W ofercie można było znaleźć owoce morza, frytki, zupę, i kilka słodkich propozycji. Wszystko smażone na głębokim oleju, niestety bardzo pyszne i bardzo niezdrowe. Czasami sobie coś tam podjadałam. Dania były robione na świeżo, na sam widok leciała mi ślinka. Jak się pewnie domyślacie pracowałam tam również w środy i piątki, w różnych godzinach. Stawka 12 zł/h + umowa zlecenie. Pracowałam po ok. 10/12h. Z racji tego, że była to nowa restauracja ruch nie był duży. Często mogłam się uczyć będąc w pracy. Pracę zakończyłam w czerwcu, gdyż wróciłam do Leszna i rozpoczęłam kolejny sezon pracy ratowniczej. Również na basenie odkrytym w Lesznie. 

Jakie Wy macie doświadczenia w #MyFirst7Jobs?! Jestem mega ciekawa, czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzach!

PS. Niezawodny fotograf, więc jak jesteście z Leszna to zapraszam do tej Pani – KLIK na sesje zdjęciowe!

Pozdrawiam,

Malwa

 


9 thoughts on “7 moich pierwszych prac | pracowałam za 6 zł/h, a Ty? #MyFirst7Jobs

  1. Moja pierwsza praca również jako kelnerka/ barmanka – za całe 5zł/h! (to było jakieś… 7lat temu) W dodatku szef nie był za przyjemny i tylko nerwicy się nabawiłam 😛 popracowałam tam może 4 miesiące i podziękowałam – nie na moje nerwy. W ogóle więcej miałam z napiwków niż z wypłaty ;P

  2. Oj, na szczęście z biegiem lat stawki poszły w górę, więc młodzi ludzie mogą troszkę więcej dorobić 🙂
    W mojej okolice jest niestety niewiele barów, knajpek czy restauracji, w których można by było znaleźć zatrudnienie. Zazwyczaj pozostają prace sezonowe – zbieranie owoców i warzyw. Rok temu rwałam truskawki; przez kilka dni dorobiłam na małe wydatki. Pieniądz zarobiony samodzielnie cieszy najbardziej, doceniamy ile trudu i sił trzeba zaangażować.
    Pozdrawiam serdecznie! 🙂

  3. Fajnie piszesz, miło się czyta. Myślę, że początek dorosłości to świetny okres w życiu. Doświadczamy różnych nowych rzeczy, możemy próbować się w różnych zawodach, bo świat nie wymaga od nas stabilizacji i to jest piękne!

  4. Kilka lat temu niestety były takie stawki. Ktoś musiał wykonywać tego typu prace. Miałam wrażenie, że właśnie stawiano na młodych ludzi i studentów. Teraz standardy na szczęście się zmieniają i młodzi ludzie zaczęli wymagać więcej 🙂 Też w życiu przechodziłam przez takie zawody. Na szczęście obecna praca w biurze, gdzie można trochę posprzedawać i mieć kontakt z klientem sprawia mi dużo radości. Życzę każdemu, żeby znalazł swoje miejsce w wymarzonej pracy 🙂

  5. Dziewczyno, ja w swojej pierwszej pracy zarobkowej malowałam aniołki z masy solnej, po 40 gr za sztukęprzy dobrym tempie potrafiłam wyciągnąć ze 20 zł dziennie następne pracę były już za 5 zł za godzinę. I wiesz co jest najgorsze? Że jeszcze 3 lata temu na studiach pracowałam za 7 zł na godzinę ☹️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *