„(nie) wszystkie dzieci nasze są”.
Podczas wakacji zawsze dużo podróżuję. W jednej z podróży nawiązałam bardzo interesującą rozmowę z Panem kierowcą autobusu. Wiecie, taki typowy Pan Romek, który wyjątkowo dobrze mówił i o życiu wiedział oczywiście wszystko! Podczas jednej rozmowy mówi do mnie:”Malwa – nie wszystkie dzieci nasze są”. Myślę sobie wówczas, ale jak to, przecież Majka Jeżowska w swoim hicie z lat 90 śpiewa, że są NASZE. Temat nawiązał się tylko dlatego, że wraz z nami jechało kilkadziesiąt dzieci/młodzieży. Po głębszych rozważaniach stwierdziłam, że niestety jest to prawda. Gdyby wszystkie dzieci były nasze, to nie byłoby potrzeby budowy domów dziecka, dzieci w Afryce nie chodziłyby głodne, rodzicie nie traciliby praw rodzicielskich, a sądy nie miałyby tak wygórowanych wymagań adopcyjnych. Dodatkowo muszę Wam wspomnieć, że gdyby wszystkie dzieci były nasze, to żaden „idiota” nie wpadłby na pomysł „wypożyczenia” dziecka na WIGILIĘ.
Wymagania adopcyjne
Nie mieści mi się to w głowie. Tak samo ja i fakt, że żeby zaadoptować dziecko z domu dziecka należy spełnić milion chorych wymagań:
- mieć MNIEJ niż 40 lat,
- mieć przynajmniej 5-letni staż małżeński,
- przyszli rodzicie powinni mieć stałą, dobrze płatną pracę oraz bardzo dobrą opinię w środowisku,
- osoby mające umowę zlecenia o pracę bądź o dzieło nie mogą mieć szansy zaadoptowania dziecka,
- dziecko musi mieć swój pokój, nie ma możliwości, żeby mieszkało z bratem/siostrą (przyrodnią),
Formalności adopcyjnych jest tak dużo, że połowy już nie pamiętam, a czytałam je kilka razy….. Najtrudniejszym zadaniem, punktem nie do przejścia jest to, że adoptować można tylko dziecko, które jest sierotą (rodzice zmarli) bądź zrzekli się władzy rodzicielskiej lub też sąd ich tego prawa pozbawił. Niestety, większość dzieci nie ma prawnie unormowanej swojej sytuacji, rodzicie się ich nie zrzekli, ale też nie mają z dziećmi jakiegokolwiek kontaktu. Wówczas dzieciaki są zdane tylko na Dom Dziecka.
Zbiórka kosmetyków dla Domu Dziecka nr 3 w Poznaniu
Na początku grudnia wpadłam na pomysł zorganizowania zbiórki produktów dla Domu Dziecka nr 3 w Poznaniu. Po rozmowie z jednym z pracowników (przemiły Pan) ustaliliśmy, że najbardziej potrzebne są im kosmetyki (szampony, żele, mydła, dezodoranty, perfumy, maseczki, kremy, waciki itp.). Dzięki Waszej pomocy udało mi się przeprowadzić zbiórkę. Kosmetyki zbierałam przez dwa tygodnie. Wysyłaliście mi je do domu, przynosiliście osobiście, zostawialiście na uczelni, u sąsiada czy w kawiarni. Ta akcja była dla mnie wielkim przeżyciem, niesamowitym doświadczeniem i zdecydowanie czymś więcej…. Zebraliśmy 2 walizki kosmetyków! Do dnia dzisiejszego jestem w szoku! DZIĘKUJĘ Wam bardzo, a OLI dziękuję za pomoc w dostarczeniu wszystkiego do Domu Dziecka oraz za piękne zdjęcia!
Fot. Ola Morella